1.
-Elizabeth czy bierzesz sobie Roba za męża
i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że go nie opuścisz
aż do śmierci?
-Tak.
Och, jakie to słodkie, zaraz zwymiotuję.
Moja kochana mamusia bierze ślub po raz drugi z jakimś facetem, którego wcale
nie znam. Wiem tylko, że ma na imię Rob, ma syna, a no i najważniejsze on ma
syna, którego nigdy nie widziałam, nie wiem nawet jak się nazywa. Siedzę właśnie w kościele, w
pierwszej ławce na ślubie mojej mamy i Roba. Obok mnie w czarnym garniturze i
muszce siedzi mój brat- Logan, a po mojej prawej siedzi nieznajomy chłopak-
pewnie ktoś z rodziny Roba.
-Kiedy to się wreszcie skończy?- mruknęłam
niezadowolona
- To dopiero początek, jeszcze kolacja w
restauracji- odezwał się głos z mojej prawicy.
To ten nieznajomy. Dopiero teraz mogę mu
się przyjrzeć. Jest ubrany w czarne rurki, granatową marynarkę i biały T-shirt.
Miał czarne włosy i brązowe oczy. Z pewnością był przystojny. Mulat również mi
się przyglądał z jego twarzy nie można było wyczytać żadnych emocji.
- Kim jesteś?- spytałam
- A ty?
-Zapytałam pierwsza- odpowiedziałam z
chytrym uśmieszkiem.
- Jestem Zayn- powiedział obojętnym
głosem.
- Iggy, jesteś z rodziny pana młodego?
- Tak.
W tym momencie wstał i jak reszta
zebranych ludzi- wyszedł.
Kto to jest do cholery? Zayn... Zayn. Nie
znam żadnego Zayna.
Razem z moim bratem poszliśmy do naszej
cioci- Helen, aby razem z nią pojechać do restauracji.
Ciekawe, co ja będę tam robić? Przecież
nikogo oprócz mojej matki, brata i paru ciotek z wujkami, (którzy za mną nie
przepadają) nie znam. Ciekawe czy syn Roba będzie.. Pff na pewno będzie w końcu
to ślub jego ojca. Ciekawe jak on wygląda. Ile ma lat? Myślę, że około 10. Cóż
nie wiem..
Po dojechaniu na miejsce okazało się, że
wszyscy już są. Co oznacza, że będę musiała dosiąść się do stolika jakiś
emerytów osób i słuchać ich poglądów na temat polityki. Zajebiście kurwa zajebiście. Gdy weszliśmy do restauracji mój
brat jak najszybciej pognał do wszystkich ciotek, które go uwielbiały. Mnie za
to nienawidziły. Tak to jest
jak ma się młodszego brata z wspaniałymi wynikami w nauce, który nie chodzi na
imprezy i nigdy w życiu nie wypił nawet łyka piwa. A ja jestem jego całkowitym
przeciwieństwem, jestem tą "złą" w tej rodzinie.. Cóż trudno.
Podeszłam do stolika, przy, którym
siedziało dwóch chłopaków, chyba w moim wieku. Jeden z nich miał blond włosy i
szczerze się uśmiechał, drugi zaś miał brązowe loki i zielone oczy. Obydwoje
szukali błądzili wzrokiem po gościach weselnych.
- Hej, mogę się przysiąść?- zapytałam
najmilej jak potrafiłam
- Tak, jasne. Jestem Harry, a to Niall-
powiedział loczek wskazując na blondyna.
- Iggy. Czekacie na kogoś?
- Tak, na znajomych, mieli tu być 20 min.
temu- oznajmił Niall -Ooo właśnie wchodzą.
Jakich znajomych?! Czy to nie jest ślub
mojej matki do cholery?!
W tej chwili obok naszego stolika zjawiło
się trzech chłopaków. Dwóch szatynów, jeden z włosami postawionymi na żel,
drugi z grzywką opadającą na czoło i jeden brunet... Zaraz, zaraz... Przecież to Zayn,
ten chłopak z kościoła.
- To jest Iggy, przysiadła się do nas-
wyjaśnił Harry.
- O hej, jestem Liam, a to Louis i Zayn-
powiedział chłopak z postawionymi włosami pokazując na kolegów.
- Mieliśmy już okazje się poznać- mruknął
Zayn i usiadł obok mnie.
Przy stole zapadła cisza, nikt nie wiedział,
co powiedzieć... Nagle podszedł do nas Rob.
- Widzę, że już się poznaliście. Iggy,
Zayn możemy porozmawiać?- powiedział nowo przybyły.
Ejj ejj skąd do cholery on zna Zayna?! Kim
on jest i co on chce nam powiedzieć?
Popatrzyłam zdziwiona na Mulata, który
poruszył głową na znak, że możemy iść pomówić na osobności. O co chodzi??????? Rob zaprowadził nas przed restauracje,
gdzie czekała już moja mama i Logan.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę.
Wreszcie wszyscy jesteśmy rodziną- powiedziała moja podekscytowana rodzicielka.
- Jesteśmy, czym?- spytałam rozkojarzona
- Rodziną- powiedział ze spokojem Rob.
- Elizabeth, to są twoje dzieci?- spytał
zdziwiony Zayn
-Tak, poznajcie się Logan, Iggy i Zayn-
powiedziała mama wskazując na każdego z nas.
On jest tym dzieckiem, to jest ten
"dziesięciolatek".
- Za dwa dni wyprowadzamy się do miasta,
będziemy mieszkać wszyscy razem, rodzino- powiedział mój ojczym.
- Coo? Czemu tak szybko?- warknęłam
Podeszła do nas ciocia Helen z mężem, mama
i Rob zaczęli z nimi rozmawiać. Wygląda na to, że to koniec rozmowy. Mam dość
"niespodzianek", wracam do domu. Muszę pogadać z Zoe. Może ona
poprawi mi humor. Wzięłam swoją torebkę i poszłam na przystanek autobusowy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, dzisiaj przychodzę do Was z pierwszym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba. JEŚLI KTOKOLWIEK, KIEDYKOLWIEK TO PRZECZYTAŁ, PROSZĘ O KOMENTARZ.
Monika Eleanor
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz