niedziela, 3 maja 2015

ROZDZIAŁ 1 "Wreszcie wszyscy jesteśmy rodziną"

1.


-Elizabeth czy bierzesz sobie Roba za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci?
-Tak.
Och, jakie to słodkie, zaraz zwymiotuję. Moja kochana mamusia bierze ślub po raz drugi z jakimś facetem, którego wcale nie znam. Wiem tylko, że ma na imię Rob, ma syna, a no i najważniejsze on ma syna, którego nigdy nie widziałam, nie wiem nawet jak się nazywa. Siedzę właśnie w kościele,  w pierwszej ławce na ślubie mojej mamy i Roba. Obok mnie w czarnym garniturze i muszce siedzi mój brat- Logan, a po mojej prawej siedzi nieznajomy chłopak- pewnie ktoś z rodziny Roba.
-Kiedy to się wreszcie skończy?- mruknęłam niezadowolona

- To dopiero początek, jeszcze kolacja w restauracji- odezwał się głos z mojej prawicy.
To ten nieznajomy. Dopiero teraz mogę mu się przyjrzeć. Jest ubrany w czarne rurki, granatową marynarkę i biały T-shirt. Miał czarne włosy i brązowe oczy. Z pewnością był przystojny. Mulat również mi się przyglądał z jego twarzy nie można było wyczytać żadnych emocji.
- Kim jesteś?- spytałam
- A ty?
-Zapytałam pierwsza- odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Jestem Zayn- powiedział obojętnym głosem.
- Iggy, jesteś z rodziny pana młodego?
- Tak.
W tym momencie wstał i jak reszta zebranych ludzi- wyszedł. 
Kto to jest do cholery? Zayn... Zayn. Nie znam żadnego Zayna. 

Razem z moim bratem poszliśmy do naszej cioci- Helen, aby razem z nią pojechać do restauracji. 

Ciekawe, co ja będę tam robić? Przecież nikogo oprócz mojej matki, brata i paru ciotek z wujkami, (którzy za mną nie przepadają) nie znam. Ciekawe czy syn Roba będzie.. Pff na pewno będzie w końcu to ślub jego ojca. Ciekawe jak on wygląda. Ile ma lat? Myślę, że około 10. Cóż nie wiem..

Po dojechaniu na miejsce okazało się, że wszyscy już są. Co oznacza, że będę musiała dosiąść się do stolika jakiś emerytów osób i słuchać ich poglądów na temat polityki. Zajebiście kurwa zajebiście. Gdy weszliśmy do restauracji mój brat jak najszybciej pognał do wszystkich ciotek, które go uwielbiały. Mnie za to nienawidziły. Tak to jest jak ma się młodszego brata z wspaniałymi wynikami w nauce, który nie chodzi na imprezy i nigdy w życiu nie wypił nawet łyka piwa. A ja jestem jego całkowitym przeciwieństwem, jestem tą "złą" w tej rodzinie.. Cóż trudno. 
Podeszłam do stolika, przy, którym siedziało dwóch chłopaków, chyba w moim wieku. Jeden z nich miał blond włosy i szczerze się uśmiechał, drugi zaś miał brązowe loki i zielone oczy. Obydwoje szukali błądzili wzrokiem po gościach weselnych.
- Hej, mogę się przysiąść?- zapytałam najmilej jak potrafiłam
- Tak, jasne. Jestem Harry, a to Niall- powiedział loczek wskazując na blondyna.
- Iggy. Czekacie na kogoś?
- Tak, na znajomych, mieli tu być 20 min. temu- oznajmił Niall -Ooo właśnie wchodzą.
Jakich znajomych?! Czy to nie jest ślub mojej matki do cholery?!
W tej chwili obok naszego stolika zjawiło się trzech chłopaków. Dwóch szatynów, jeden z włosami postawionymi na żel, drugi z grzywką opadającą na czoło i jeden brunet... Zaraz, zaraz... Przecież to Zayn, ten chłopak z kościoła.
- To jest Iggy, przysiadła się do nas- wyjaśnił Harry.
- O hej, jestem Liam, a to Louis i Zayn- powiedział chłopak z postawionymi włosami pokazując na kolegów.
- Mieliśmy już okazje się poznać- mruknął Zayn i usiadł obok mnie.
Przy stole zapadła cisza, nikt nie wiedział, co powiedzieć... Nagle podszedł do nas Rob. 
- Widzę, że już się poznaliście. Iggy, Zayn możemy porozmawiać?- powiedział nowo przybyły.
Ejj ejj skąd do cholery on zna Zayna?! Kim on jest i co on chce nam powiedzieć? 
Popatrzyłam zdziwiona na Mulata, który poruszył głową na znak, że możemy iść pomówić na osobności. O co chodzi??????? Rob zaprowadził nas przed restauracje, gdzie czekała już moja mama i Logan. 
- Nawet nie wiecie jak się cieszę. Wreszcie wszyscy jesteśmy rodziną- powiedziała moja podekscytowana rodzicielka.
- Jesteśmy, czym?- spytałam rozkojarzona
- Rodziną- powiedział ze spokojem Rob.
- Elizabeth, to są twoje dzieci?- spytał zdziwiony Zayn
-Tak, poznajcie się Logan, Iggy i Zayn- powiedziała mama wskazując na każdego z nas.
On jest tym dzieckiem, to jest ten "dziesięciolatek".
- Za dwa dni wyprowadzamy się do miasta, będziemy mieszkać wszyscy razem, rodzino- powiedział mój ojczym.
- Coo? Czemu tak szybko?- warknęłam
Podeszła do nas ciocia Helen z mężem, mama i Rob zaczęli z nimi rozmawiać. Wygląda na to, że to koniec rozmowy. Mam dość "niespodzianek", wracam do domu. Muszę pogadać z Zoe. Może ona poprawi mi humor. Wzięłam swoją torebkę i poszłam na przystanek autobusowy.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, dzisiaj przychodzę do Was z pierwszym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podoba. JEŚLI KTOKOLWIEK, KIEDYKOLWIEK TO PRZECZYTAŁ, PROSZĘ O KOMENTARZ. 
Monika Eleanor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz